czwartek, 10 maja 2012

Dziennik pokładowy

...w Cordobie, jak w całej Andaluzji i Hiszpanii zwiedzanie sprowadza się do oglądania kościołów, zamków i barów. Bary są najciekawsze.
La  Casa Pepe de la Juderia (w wolnym tłumaczeniu: Dom Józka z Dzielnicy Żydowskiej) serwuje miejscowe wino prosto z beczki w dwóch gatunkach Fino Delgado (bardzo wtrawne, rześkie) oraz Fino Afrutado (o bukiecie wytrawnym, złamanym nutą owocową, ale nie cytrusową). Bar polecili nam znajomi, znaleźliśmy go więc zaraz po przyjeździe i raczyliśmy się z upodobaniem.
Jeszcze przyjdzie czas na wspomnienia z "tapeo" czyli zwiedzania miasta podług zakąsek, a właśnie w La Casa...spożyliśmy kilka miłych podniebieniu rzeczy.


Po lewej Fino Delgado, po prawej Fino Afrutado


Na beczce z Afrutado jest znamienny napis ecologico oznaczjący wyrób ekologiczny...zagranie pod licznych Japońców, Niemców i Fajfokloków...reklama dźwignią handlu...a winko jakie jest, każdy wie.
A nad beczką fotografia Manolete walczącego z bykiem Islero...ale to już zupełnie inna historia, jak mawiał Kipling.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz